W tej cudownej atmosferze, jaką stworzył powyższy cytat, zadam jakże ciężkie i trudne pytania, które rozproszą w sekundę melancholijny nastrój. Pomimo poklasku dla tej myśli, pytam: z jakiego powodu widzę na około związki niewolnicze?
Narkomanów, którzy są w transie, bez ochoty na odwyk?
Bo przez Ciebie, to ja nigdy....
Bo gdyby nie Ty, to ja bym mógł/a....
Ty mi nigdy, a ja Ci zawsze....
Bo gdybyś mnie rozumiał/a, kochał/a ....
Ty, Ty, Ty!!!!
Z jakiego powodu, godzą się na taką profanację związku obie osoby?
Z jakiego powodu narzekamy się na partnera, robiąc dokładnie to samo?
Z jakiego powodu jesteśmy przekonani, że my mamy prawo, a druga osoba już nie?
Kto powiedział, że ktoś ma nam cokolwiek dać?
Zapytam dalej
Skoro Wszyscy się zgadzamy z powyższym cytatem, to z jakiej parafii pytam, wzięła się idea zdradzania drugiej osoby?
Skąd w ogóle pomysł, że zdradza się kogoś?
Jeżeli rozumiesz, że tylko od Ciebie zależy Twoja miłość do siebie i to czy podzielisz się nią z kimś, to gdzie tu miejsce na dramaty zdradzonych osób?
Jak możesz zdradzać jakąś osobę, jeżeli wszystko zależy od Ciebie?
To kogo zdradzasz? Siebie czy kogoś?
Jeżeli odpowiesz, że kogoś to znaczy, że nie rozumiesz
Jesteś jedyną osobą, która podejmuje ze sobą wszystkie decyzje. Umawiasz ze sobą na coś. To jeżeli nie dotrzymasz tej umowy, to kogo oszukałeś/łaś?
Jeżeli spotykasz się z kimś, to czyjego głosu wewnętrznego, czy też intuicji najpierw posłuchałeś/aś? Swojego, czy czyjegoś?
Jeżeli ufasz komuś, to komu najpierw musiałeś/aś zaufać? Sobie, swoim odczuciom, czy czyimś?
Sam/a nie tkwił/a byś w toksycznym związku, tylko byś odszedł/a. Prawda? To jakim prawem zabraniasz tego swemu parterowi? Może dla niego to jest właśnie toksyczny związek? Hm?
Na wszystkie te pytania odpowiedź jest jedna: miłość własna, nie egoizm, egocentryzm, narcyzm, ale miłość do siebie
Gdy kochasz siebie czyli lubisz siebie, akceptujesz siebie, nie obrażasz siebie, rozumiesz siebie, to nigdy w życiu nie odmówisz drugiej osobie, czegoś czego sam/a byś pragnął/a, nic jej nie narzucisz, czego sam/a narzuconego byś nie chciał/a mieć, nie zarzucisz jej niczego czego nie chciał/a byś pod swoim adresem usłyszeć i nie zabronisz jej niczego, co sam/a byś chciał/a zrealizować.
Zatem moi drodzy, żyjmy i dajmy żyć innym.
A ja Życzę Wam z całego serca, życia jak z obrazka, tego powyżej oczywiście :)
Dzięki Wielkie za przeczytanie
UWAGA KURS STARTOWY 21,22 listopad na którym właśnie takie, kwestie będą poruszane.
Dzwońcie do mnie, by się zapisać 666 019 377