Najpierw był Adam Słodowy i „Zrób to sam”,
potem był MacGyver, następnie jak ktoś ma kablówkę i dzieci to doskonale wie kto to jest Pan
Robótka, a teraz jest „Pięć sposobów na…”. To taki program na yuotube, gdzie
piątka facetów pokazuje jak w prosty, pomysłowy i tani sposób zrobić przekąski, drinki
(jest również odcinek jak pozbyć się kaca), prezenty, ogrodowe akcesoria, i
wiele wiele innych potrzebnych bardziej lub mniej gadżetów. Jeżeli nie oglądaliście tego to gorąco polecam. Mnie pokazały
jakiś czas temu to moje córki i powiem Wam, że fajne.
Pokazały mi również odcinek, gdzie chłopcy
przedstawiali pomysły na Walentynki. Pomyślałam sobie, że skoro stoi już na
stole pudełko z Pocztą Walentynkową to i ja mogłabym coś przedsięwziąć by
świętować ten dzień.
Ze wszystkich propozycji (zawsze jest ich
pięć - stąd tytuł) wybrałam dwie (najprostsze), które postanowiłam zrealizować. Pierwszą z
nich było spreparowanie na nowo jajka niespodzianki, a drugą zrobienie
piszingerowego tortu w kształcie serca.
W tym celu nabyłam trzy jajka niespodzianki,
wafle w kształcie kwadratu oraz kółka, kostkę masła, kakao i zasiadłam do
działania.
Na pierwszy ogień poszły jajka.
Należało je
odpakować ze sreberek, rozkroić delikatnie nożem, wyjąć środek, uzupełnić
własnym pomysłem i poskładać na nowo. Sprawa teoretycznie prosta a i w praktyce
dość łatwe do wykonania. Trzeba jedynie uważać w paru miejscach, mianowicie:
przy rozwijaniu sreberka, by go nie potargać, przy rozkrawaniu jajka, by go nie
połamać, przy sklejaniu jajka, by go nie połamać oraz przy zawijaniu sreberka, by
go nie potargać, bowiem zapas na szwie łączącym jest dla maszyn, a nie dla
ludzkich paluchów.
Następnie przyszła kolej na piszingerowy tort.
W tym
przypadku stopień trudności i w teorii i w praktyce jest taki sam. W sumie
luzik. Trzeba tylko mieć stolnicę lub gigantyczną paterę by mieć go gdzie umieścić
oraz dodatkowy pokój do ukrycia niespodzianki, bowiem torcik jest gigantycznych
rozmiarów.
Niespodzianka się udała, wszyscy domownicy byli
zaskoczeni i zadowoleni. Wszyscy wzięli w niej udział. Każdy na swój sposób. W
pudełku z pocztą znalazło się wiele miłych słów dla nas od córek, a Marcin zrobił nam walentynkowe śniadanie.
Dużo serduszek w sobotę gościło u nas i powiem Wam, że miłe
to było.
Dzięki Wielkie za przeczytanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz