Rozmawiasz z nim raz, potem drugi, potem trzeci, doradzasz rozwiązania, ofiarujesz pomoc nie proszony nawet o nią i tak nawet się nie obejrzysz jak nakładasz na swoje plecy kogoś kto waży 50, 60, 70, 80, 90, 100, 110, 120 kilo i może więcej?
Jak daleko zajdziesz z takim balastem? Jak długo będziesz dbał o to, by jedzenia starczyło dla was oboje? Jak długo pracować będziesz za dwoje? Jak długo będziesz przyjmował konsekwencje waszych decyzji?
Więc jeżeli taka wizja ci się nie podoba, to zastanów się czy ty sam - przez czysty przypadek oczywiście - komuś na plecy nie wchodzisz.
Powiem ci, że pewnie wlazłeś i to nie raz, a może ciągle siedzisz i udajesz, że cię tam nie ma, bo tak ci jest wygodnie, ale tylko pozornie, bowiem możesz iść tylko tam gdzie twój wielbłąd, jeść tylko to co on zamówi i cierpliwie znosić wszystko co wymyśli.
Proponowałabym każdemu zejść z pleców jeżeli komuś na nich siedzi i zrzucić balast tym, którzy go dźwigają.
Powiem Ci, że nie ma się czego obawiać, paradoksalnie jest to bardzo wyzwalające, jeżeli weźmiesz odpowiedzialność tylko za swoje życie, naprawdę.

Podsumowując, możesz wszystko i nie musisz nic, tak właśnie smakuje wolność, więc otwórz dla niej drzwi - jak najszybciej.
Dzięki wielkie za czytanie.
Kochani KLIK - naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz