Rozwinę temat, opisując Wam mój przykład.
Od dłuższego czasu codziennie rano biegałam nordikiem. To taki śmieszny radosny podskok. Przez jakiś czas biegałam bo chciałam, sprawiało mi to przyjemność, aż do momentu, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, iż owo bieganie stało się moim nowym schematem. Bo nie zależnie od tego czy mi się chciało, czy też nie - musiałam biec! Jak robot, który automatycznie wykonuje zadanie.
Tysiące rzeczy moje ego wymyślało za każdym razem, gdy pomyślałam w inny sposób o mojej codziennej formie aktywności sportowej.
No i przestałam biegać. Moje ciało od razu zauważyło brak ruchu, a ja od razu zauważyłam zmiany w moim ciele. Tu grubiej, tam dziurka, a tu wałek!!!???
Zapytałam raz nawet Marcina, stojąc przodem do lustra i widząc dziwny ślad na moim brzuchu: Misiek co ja tutaj mam? Na co mój mąż niewzruszenie odparł: no pewnie jakiś ślad po wałku. Po czym?! - pytam. No po wałku tłuszczu - wyjaśnił. Stanęłam bokiem do lustra zgięłam się w pół i OMG!!!! Jest wałek!!!. Pogładziłam się po nim i mówię do Marcina: bardzo Cię przepraszam, że zwracałam Ci uwagę na coś, co sama mam, a do siebie powiedziałam: kocham Cię.

Obecnie co poranek idę nordikiem! Oglądam przyrodę, ćwiczę/medytuję, dłubie w nosie - choć trudno, bo ręce mam zajęte, robię różne rzeczy. Jak będę miała ochotę to pobiegnę, a jak nie będę miała ochoty, to wcale nie ruszę się z domu.
Bo wiecie co: nic w tym życiu nie trzeba, a można wszystko :-)
Dzięki Wielkie za przeczytanie.
Kochani zapraszam tych którzy chcą :-) Tych którzy mają ochotę :-) Tych którzy muszą, zapraszam zwłaszcza, zrozumieją podczas trzech dni, że mogą :-) na Fit Weekend !!!
Do 15 go września obowiązuje cena First Minute - 497 zł !!!
To aż 182 zł Gratis!!! Pełna informacja tutaj
Świetnie powiedziane! Nic nie musimy, a możemy wszystko! To jest właśnie szczęście.
OdpowiedzUsuńDzięki Wielkie za przeczytanie i refleksje. Pozdrawiam Dorota
Usuń