Głosuj na Tekst Roku 2014
Dziwne sploty zdarzeń w mym życiu mają miejsce. I coś pięknego, bo
wszystko po coś. Wyobraźcie sobie, że właśnie dzięki takiemu supełkowi zdarzeń trafiłam
na „kącik literacki”. Nie uczestniczyłam nigdy wcześniej w takim
przedsięwzięciu i to był mój pierwszy raz.
Gdy weszłam do sali mój animusz trochę opadł, gdyż średnia wieku
delikatnie rzecz ujmując była daleko poza mną, Ale przywitałam się i zasiadłam
słuchając trwającego wykładu. Omawiana była właśnie powieść „Pani Bovary” pióra
Gustawa Flauberta, za którą zresztą (jak się okazuje) autor był nieźle
szykanowany, gdyż śmiał napisać o czymś, co powinno było zostać w ukryciu.
Rozmowa na temat książki poparta była fragmentami filmu o tym samy
tytule. Ogólnie, bardzo przyjemnie spędziłam czas i oczywiście powstała w mej
głowie cała opowieść o związkach, którą będę mogła Wam przedstawić.
Otóż, książka opowiada o tym jak główna bohaterka nieustannie szuka
miłości i szczęścia. Mąż lekarz, poczciwina, myślący, że „chwycił Pana Boga za
nogi”, utrzymuje dom i ją. Kompletnie nie świadomy tego, że żona go zdradza. Spłaca
jej długi, które kobieta zaciąga na prezenty dla swoich kochanków. Na koniec biedaczka truje się arszenikiem i umiera w boleściach.
No i ktoś by powiedział zwykłe romansidło. Ale ja, oczywiście widzę
parę aspektów godnych uwagi. Rozpatrzę temat najpierw od kobiecej strony, a
następnie przejdę do mężczyzn.
Drogie Panie, czy zauważyłyście jakie absurdalne wartości zostają nam
przekazywane przez pokolenia? Lub o zgrozo, my same im hołdujemy i przekazujemy
je dalej?
Po pierwsze, od kołyski słyszymy bajki o przystojnych rycerzach (bo
inni w ogóle nie wchodzą w rachubę) w lśniącej zbroi, na pięknym rumaku,
zabijających dla nas setki smoków w drodze po nasz kwiat?????!!!!!
Hm… niby fajnie tak leżeć i pachnieć, tylko jakie dramatyczne ma to
przełożenie w życiu?
Po drugie, szukając naszego rycerza, szukamy tak naprawdę niewolnika,
który na nasze wezwanie będzie nam dawkował to miłość, to szczęście to utrzymanie.
Hm… tylko kto tu naprawdę staję się czyim niewolnikiem i czy aby na pewno
na tym polega miłość?
Po trzecie jeżeli seks, to absolutnie nie dla przyjemności, jedynie
jako szantaż emocjonalny i manipulacja.
Same na siebie zakładamy straszne ograniczenia. Potem się dziwimy, ze
nas szlak trafia, a to po prostu, nie uwierzycie: chcica.
Drodzy Panowie, przekazywane Wam wartości również wypadają blado w starciu z rzeczywistością. A
dramat polega na tym, że także Wam zdarza się podtrzymywać tradycję, przekazując
te absurdy dalej.
Po pierwsze, macie być łowczymi.
Okej, wiem, inna konstrukcja mózgu. Koncentracja na celu. Jednak to
było dobre w czasach pierwotnych. Dzisiaj to zbyt często nadużywana wymówka,
maskująca lenistwo. Odrobinę finezji Panowie.
Po drugie, macie wyzbyć się uczuć. Chłopaki nie płaczą i inne głupoty.
Hm… hamowanie emocji (które paradoksalnie nas budują) przeradza się między
innymi w niekontrolowany gniew, nie mówiąc o tym, jak wybucha (i to dotyczy
zarówno kobiet jak i mężczyzn) źle ukierunkowana energia seksualna.
Więc żyjecie pod ciągłą presją - jak pies, któremu nie pozwala się szczekać. Czekacie aż Wasza księżniczka wyrazi swe
zdanie, aprobatę na ten czy ów pomysł lub temat, bądź też otrze się o Was,
dając znaki dymne, że jest gotowa na zaloty, które oczywiście Wam umykają, bo
to przecież tyko dym, a tak naprawdę, umarliście już za życia i to tylko
kwestia czasu kiedy schodzicie z tego łez padołu. Bo inaczej tego nazwać nie można.
Po trzecie, czwarte i pięćdziesiąte tych bzdur krążą niewiarygodne ilości.
Chodzi mi o to, że gdyby wspomniana bohaterka książki podeszła do
swojego męża przytuliła się i powiedziała wprost: porozmawiaj ze mną, pójdź ze
mną na spacer, zabierz mnie na schadzkę a następnie kochajmy się, a mąż zamiast
myśleć, że jeżeli zarabia na dom, płodzi dzieci, sadzi drzewa to wystarczy, bo stanął
na wysokości zadania, zainteresowałby się życiem swojej żony i poświęcił jej
uwagę znalazłszy czas na zaloty i adorację, to wszystko stało by się prostsze i normalne.
O związek trzeba dbać i ta powinność leży po obu stronach. Jeżeli znamy
zasady funkcjonowania kobiet i mężczyzn, to nie ma powodu do zdziwienia, jeżeli
ich nie przestrzegamy. Jeżeli wiemy, że konstrukcja mężczyzny pozwala mu robić
tylko jedną rzecz na raz, to nie informujmy go drogie Panie o chęci pójścia z
nim łóżka, kiedy ogląda telewizję. On i tak tego nie usłyszy. I nie dlatego, że
przytyłyśmy (lub cokolwiek innego, co tylko kobieta może wydumać) tylko
dlatego, że robi jedną rzecz na raz – po prostu ogląda telewizję. Jeżeli wiemy,
że kobieta lubi być adorowana to Panowie, nie ma nic seksowniejszego niż mężczyzna
w fartuszku gotujący dla nas posiłek lub sprzątający dom.
Ponadto Panowie, nie ubędzie Was jeżeli powiecie swojej partnerce dobre słowo lub pochwalicie ją za coś. Natomiast Panie, jeżeli słyszycie komplement to przyjmijcie go bez doszukania się podstępu, knucia lub oglądania za siebie, z pytającym wzrokiem "czy to aby na pewno do mnie mówią"? W tej kwestii możemy uczyć się od mężczyzn. Widzieliście jak oni przyjmują pochwałę? Cali promienieją, tors idzie w górę, brzuch wciąga się automatycznie, podnosi im się kącik ust w zawadiackim uśmiechu a poziom testosteronu osiąga niesamowity wzrost. Tak, tego z całą pewnością powinnyśmy się od nich uczyć.
Podsumowując: złym kluczem nie będziemy próbowali otworzyć drzwi. Bo i po co
mielibyśmy to robić, jeżeli obok wisi właściwy. Dla zasady? Oczywiście możemy,
tyko, kiedy klucz już się złamie, musimy wziąć na klatę wymianę zamków, nie złorzecząc
sobie ani nikomu dookoła.
Dzięki Wielkie za przeczytanie.
bo do tego wszystkiego jeszcze dochodzi - to nie moja wina. i tak jest od początku, bo adam zjadł jabłko bo ewa go skusiła, a ewa zerwała jabłko bo wąż ją namówił. stąd wąż przebiegłym i wcieleniem szatana a ewa - i to się przeniosło na wszystkie kobiety - kusicielką została. z seksem także masz rację, kobieta karze mężczyznę a siebie przy okazji bo orgazm to orgazm. fajna sprawa. wszystkim rozmowy życzę a dorotce cotygodniowych ciekawych pogadanek :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam 2in1
Dzięki Wielkie za przeczytanie i refleksję. Pozdrawiam Dorota
UsuńTego mi właśnie było trzeba ( po krótkiej ale donośnej sprzeczce z żoną ). Krótko i na temat w połączeniu z artykułem mówiącym o odpowiedzialności po naszej stronie spokojnie mogę wrócić do codziennego życia, w którym każdego dnia przypominam sobie za co ją kocham i co to właściwie jest ta miłość.
OdpowiedzUsuńHmmm albo nawet rozpocząć nowe życie w sposób jaki opisuj Pani w innym artykule, na który wcześniej wpadłem.
Dzięki Wielkie za przeczytanie i refleksję. Pozdrawiam Dorota
Usuń